Annie Horan



Annabelle 'Annie' Horan
17-05-1993



Pamiętasz? Tamtego dnia złapałam Cię za rękę mówiąc, że nie może nam się nie udać. Nie wtedy gdy jesteśmy razem i gdy wierzymy w sny, w to wszystko co układaliśmy wieczorami w naszych głowach, co kolorowaliśmy resztką połamanych kredek. 
Nie lubię gdy odwracasz ode mnie wzrok. Mam nieodparte wrażenie, że wstyd Ci wszystkich uczuć, że już nie chcesz lub nie możesz patrzeć na coś co zrodziło się z cierpień i w cierpieniu oddać miało ostatni dech. 

Chciałam tak niewiele. Pocałunku na dzień dobry i wieczornego zapewnienia, że zjawisz się z samego rana. A może zwyczajnie potrzebowałam jedynie Twojego krzyku w mojej głowie? 

Może powinieneś wejść wtedy do tamtego pokoju. Może powinieneś uderzyć mnie w twarz. Potrząsnąć mną mocno i zapytać 'Czego Ty tak naprawdę oczekujesz Annie?'.
Zgubiłam się, Ty mnie zgubiłeś, my się zgubiliśmy i już nie potrafię powstrzymać łez. 
Kochałem Cię przecież...
Chyba oboje dziś wiemy , że i ja to czułam...
Dlaczego więc nie chcesz o mnie walczyć?
Nie chce? Jak mogłabym się dzisiaj nie zaśmiać? Nie znasz mnie? Dlaczego więc pleciesz bzdury? Ja walczę o Ciebie każdego dnia. Każdym oddechem i każdym słowem. To niekończąca się gonitwa, to samobójczy pęd ku zagładzie. 
Czasami jednak kochać, to... pozwolić komuś odejść ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz